środa, 26 listopada 2014

Akademik

No i w końcu, obiecane lata temu, zdjęcia z akademika.

Tak sprzątałam, że wysprzątałam do zera.
W takim stanie był pokój jak przyjechałam.

Enjoy.

1. Pokój

Centrum zarządzania i oczywiście kawa na pierwszym planie.



















Przedpokój z kuchnią.


Łóżko, tak tak na dzień dobry bez materaca.

sobota, 15 listopada 2014

Absurdy Japonii - Shichi-Go-San

Dziś obchodzone jest japońskie święto shichi-go-san (七五三, pol. siedem-pięć-trzy).
Jest jednym z rytuałów przejścia i obchodzone jest przez dzieci w wieku 3., 5. i 7. lat.
Zainteresowanych odsyłam na wikipedię lub tu.

Święto jak święto, nie ma się czym zachwycać.
No tak. Ale jesteśmy w Japonii więc można się spodziewać, że Japończycy coś odstawią...
No i oto proszę.

W wczorajszych porannych wiadomościach widzę mniej więcej to:

(źródło)

Dziewczynka ubrana w tradycjne dla tego święta kimono, a obok niej ubrane również w tradycyjne dla tego święta kimona pieski.
I nie, nie są one ubrane tylko dla zabawy. Otóż 3., 5. i 7. letnie pieski, a także wszystkie inne zwierzątka, również od niedawna mogą uczestniczyć w tym obrzędzie! (pan z telewizora za przykład podał też papugi...)
W coraz większej liczbie świątyń organizowane są specjalne ceremonie wyłącznie dla zwierząt.

Kapłan podczas obrządku, właściciele i ich pieski (źródło)































Po całej imprezie (albo przed, nie wiem jak to tu działa) można wybrać się do specjalnego fotografa, który uwieczni święto naszego pupila.

Podczas sesji u fotografa (źródło)

Ile kosztuje cała zabawa? Nie mam pojęcia, ale pan podał cenę takiego robionego na zamówienie kimona dla pupila.
60000 jenów.
60000 jenów........... (zaokrąglając jakieś 2000 zł)

Pet business ma się tu świetnie!


Mnie strzeli

Przyznaję się bez bicia, że blog jest martwy. Głównie dlatego, że mój cały czas pochłania życie tutaj.



Przez te parę miesięcy jednak produkowałam intensywnie posty na androidowej aplikacji bloggera, by je w wolnej chwili w końcu uporządkować, ładnie zedytować i wrzucić online.
I co?
Podczas ostatniej autosynchronizacji wszystko poszło w kosmos.


Zniknęły moje godziny pisania podczas jazdy metrem... Całe szczęście zdjęcia są, więc przynajmniej część wpisów uda mi się mam nadzieję odtworzyć...

W każdym razie zacznę od końca.